Książka dająca do myślenia. Świadomość zagrożeń i dostrzeganie ich przez każdego z nas może okazać się kluczem do bezpieczeństwa. Zdecydowanie warto poświęcić czas na lekturę.
Samotność strategiczna nie oznacza braku wiary w system sojuszniczy, w którym uczestniczy Polska. Państwa o naszym potencjale, muszą kształtować samodzielnie otaczającą nas przestrzeń, w tym przede wszystkim w zakresie bezpieczeństwa. Musimy stabilizować sytuację zgodnie z polskim, strategicznym planem wielkiej gry.
Czy to oznacza porzucenie sojuszników? Wręcz przeciwnie. Samotność strategiczną należy rozumieć raczej jako konieczność przeprowadzenia własnego, polskiego rachunku strategicznego. Rachunek ten trzeba prowadzić w samotności, wychodząc z założenia, że nie wszystkie nasze interesy pokrywają się z interesami naszych sprzymierzeńców.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie może proponować rozluźnienia więzów z NATO, Stanami Zjednoczonymi czy Unią Europejską, ale równie nieroztropne jest oczekiwanie, że inni rozwiążą za nas nasze dylematy strategiczne. Nasz układ sojuszniczy ewoluuje, zmieniają się oceny sytuacji i znaczenie poszczególnych państw. Nawet jeśli wszyscy maszerujemy w jednym kierunku, to nie w tym samym tempie.
Nawet zakładając, że Paryż czy Berlin bez wahania i zbędnej zwłoki postanowią wywiązać się z przyjętych zobowiązań sojuszniczych, to pojawia się kwestia ich zdolności. Z wojskowego punktu widzenia będziemy zdani jedynie na siebie, naszych sojuszników regionalnych i na Stany Zjednoczone.
WOJNĘ BĘDZIEMY MUSIELI PRZEZ DŁUGI CZAS TOCZYĆ W SAMOTNOŚCI.
Sprawdź, gdzie kupić
Zdaniem autora książki powinnismy pamiętać o tym, że interesy nasze i naszych sojuszników mogą się różnić.
“Nie ma sojuszu, w którym wszystkie interesy są tożsame. Tak samo jest w NATO. Doktryna potwierdzona podczas szczytu w Madrycie, mówiąca o odpowiadaniu na wszystkie możliwe zagrożenia, ilustruje tę prawidłowość. Państwa w różnych częściach świata mają inne interesy strategiczne i postrzeganie rzeczywistości. Hiszpania, Włochy i Francja są skierowane w kierunku basenu Morza Śródziemnego, zupełnie inaczej niż Bałtowie czy państwa skandynawskie. Wymaga to pogłębionej refleksji strategicznej, bo sytuacja bardzo szybko się zmienia” – powiedział Marek Budzisz.